Saturday, August 24, 2013

Sugar Coat po raz drugi

No to w końcu ten obiecany lakier Sally Hansen Sugar Coat Sour Apple (600). Ciekawy kolorek, zreszta ostatnio mam jakąś manię na lakiery w kolorze mięty, pistacji, jabłka, po prostu z jednej skrajności w drugą Lakier nakłada się świetnie, dzięki odpowiednio skonstruowanemu pędzelkowi - nie jest za cienki, ale też nie jest przesadnie gruby. Wiem, że wiekszość myśli, że takiego typu produkty - piaskowe, cukrowe itp. -zmywa się ciężko. Właśnie nie, w przeciwieństwie do brokatowych lakierów, te schodzą fantastycznie. Nie trzeba używać dłuta :P Co do trwałości to niestety się nie wypowiem, ponieważ na moich zniszczonych pazurzyskach żaden lakier nie wytrzymuje dłużej niż dzień (przy dużym szczęściu oczywiście). Jestem pewna, że na zdrowych i zadbanych paznokciach przetrwa kilka dni :) To by było na tyle, wybaczcie, że posty krótkie i w takim odstepie, ale tak to dziwnie się złożyło, że jak człowiek szuka pracy to nigdzie go nie chcą, ale jak tylko coś znajdzie to się wszyscy zabijają o to, żeby dla nich pracować. Teraz akurat pracuję w jednej firmie, a dzisiaj dostałam kolejne propozycje pracy. Poza tym remont w planach i wymiana mebli, szkolenia i kursy, treningi, siłownia, a na dodatek każdy chce mnie mieć na wyłączność :) Oszaleć można :) 



Produkty, których użyłam:
Sally Hansen Sugar Coat Sour Apple (600)

2 comments:

  1. Dołączam się do obserwatorów, w wolnych chwilach zapraszam do siebie ;)

    www.hobby-beauty-health.blogspot.com

    ReplyDelete