Monday, September 30, 2013

Małe podsumowanie

W ten weekend znowu byłam na spotkaniu Motives, tym razem na Manhattanie przy 260 West 36th Street w 36th Street Studio (jaka odkrywcza nazwa:)) Tym razem było o niebo lepiej. Trenerka, Jodi Usher, zorganizowała wszystko w małej grupie, około 30 osób. W sobotę rozmawialismy głównie o biznesie, więc nie będę Wam tego w ogóle streszczać :) W niedzielę zabrałam moją koleżnkę, żeby zobaczyła jak to wszystko wygląda. Właśnie w niedziele zajęliśmy się pielęgnacją skóry, "czytaniem" ze skóry oraz tworzeniem własnych podkładów. Osobiście jestem tak oszołomiona, że nie wiem od czego zacząć :D W pierwszej części treningu Jodi opowiadała nam o poszczególnych markach, które wchodzą w skład koncernu Market America, czyli Lumiere De Vie, Skintelligence (już zamówiłam), Timeless Prescription, Cellular Laboratories, Matriskin, Pentaxyl, Vita Shield, Fixx i wspomniany juz w poprzednim poście Royal Spa. Zaczęlismy od składu, róznic pomiędzy poszczególnymi markami, no i przede wszystkim działania. Parę osób miało okazję podzielić się swoimi historiami, któe momentami były niesamowicie wzruszające. Sama się prawie popłakałam, kiedy Jodi ze łzami w oczach opowiadała swoją historię. Naprawdę, za mało czasu było na to wszystko. Będę starała się po kolei zamieszcać posty z opisem poszczególnych kosmetyków, bo tak jak również wspominałam - nie są one dostepne w Polsce, a jedynie w jakiś sposób można je dostać w Anglii lub do Anglii zamówić ze Stanów. Są tutaj również produkowane, nie są absolutnie testowane na zwierzętach, nie zawierają glutenu, żadnych zwierzęcych składników, zero parabenów i są w pełni naturalne. No i nie kosztują majątku, nikt nie płaci tutaj za samą nazwę. W drugiej częsci treningu zajęliśmy się "czytaniem skóry". Trochę zabawny termin, ale w zasadzie o to chodzi, aby rozpoznać odpowiednio ton danej osoby. Każdy jest inny, nie ma dwóch takich samych osób, nawet bliźniacy się różnią. Tak więc, o co chodzi z robieniem swojego podkładu? To nie jest tak, ze mieszaliśmy dwa lub trzy podkłady i o, proszę, custom blend :D Nie, wszystko było tworzone od zera - dodawalismy po kolei pigmenty do bazy, filtr, substancje nawilżające, przeciwzmarszczkowe itp. Wszystko to mieszaliśmy w specjalnym słoiczku, przelewalismy do butelki i tak właśnie powstał podkład :D Dla poczatkujących zajmuje to trochę czasu, ale Jodi robi podkład w dwie minuty :D Dostałam jeden od niej i postaram sie go Wam jutro pokazać i opisać, dorzucić trochę fotek :) Takie spotkanie to naprawdę świetna okazja, żeby przede wszystkim poznać nowych ludzi :)

Blondynka w różu to właśnie Jodi Usher


A to kompozycja stworzona tylko dla mnie :)


A tak własnie dziewczynka ze Starbucks zrozumiała imię Izabela :) Jak zobaczyłam kubek to nie mogłam się uspokoić :D


5 comments:

  1. wow, ale zazdroszcze. Po pierwsze nigdy nie bylam na Manhattanie- brzmi magicznie, a po drugie uwielbima warsztaty kosmetyczne :)
    Swietny post xxx

    ReplyDelete
  2. Tak mnie zainspirowal Twoj post, ze pozwolilam sobie wrzucic 'zajawke' na Polskich blogach Kobiecych, oczywiscie z przekierunkowaniem na Twojego bloga
    BUZIAKI XXXXX

    ReplyDelete
  3. zazdroszczę!

    www.calaonawsieci.blogspot.com

    ReplyDelete
  4. Również jesteś u mnie w obserwowanych! http://senioritasunshine.blogspot.com

    ReplyDelete